Kamil i Marta
Dwanaście lat temu byliśmy zwykłymi pracownikami warszawskich korporacji. Pobudka, biurko, lunch, siłownia, dom… Kamil zajmował się wtedy zakupami i sprzedażą owoców i warzyw.
Pewnego dnia usłyszał od klienta, że borówka amerykańska to dobry pomysł na biznes. Sprawdził rynek – i okazało się, że owszem: borówki smaczne, podaż niewielka, ceny wysokie, praca na świeżym powietrzu, pszczoły bzyczą, ptaki śpiewają… Sielanka! Wszystko mu pasowało. To nic, że nie miał ani ziemi, na której mógłby posadzić plantację, ani pojęcia jak się za to zabrać – wystarczyło, że poczuł zew. Postanowił zostać szefem borówek.
Znaleźliśmy działkę we wsi Grądy, na pograniczu parku krajobrazowego Pojezierze Łęczyńskie. Była w dobrej cenie – pewnie dlatego, że sporą jej część pokrywało bagno, po którym łosie i dziki biegały jak po swoim. Kupiliśmy ją – i rozpoczął się proces kolonizacji tego zakątka świata: wycinka chaszczy i zarośli, osuszanie mokradeł, grodzenie, przygotowywanie pola pod nasadzenia. Pierwsze borówki posadziliśmy w czerwcu 2014 r.
W kolejnych latach na zmianę popełnialiśmy błędy i je naprawialiśmy. Ciągła nauka, ciągłe inwestowanie… Kamila to nie zniechęcało. Szedł do przodu i gromadził doświadczenie.
Plantacja się rozrastała. W 2018 r. doszła szkółka borówki amerykańskiej, pracy nie brakowało. Nastroje były optymistyczne, plany – dalekosiężne.
Aż w 2021 r. – katastrofa: kupione od innego szkółkarza sadzonki okazały się chore, masowo obumierały. Dostawca postanowił zlekceważyć problem, nie interesowało go naoczne sprawdzenie jego skali, ani tym bardziej szukanie rozwiązania. Pozostawieni sami sobie ratowaliśmy co się dało, kosztowało nas to sporo. Równocześnie sadzonek do sprzedaży było tak mało, że rok zakończyliśmy na sporym minusie.
Wtedy – nieoczekiwanie – nadeszła pomoc. Przy wsparciu ze strony p. Włodzimierza Szałańskiego z Mykoflor – Laboratorium Grzybów Mikoryzowych, naszego przewodnika po świecie grzybów mikoryzowych, podaliśmy szczepionki mikoryzowe zarówno krzewom na plantacji, jak i sadzonkom w szkółce. Szybko okazało się, że to była dobra decyzja – i że borówki radzą sobie nadspodziewanie dobrze bez zalecanych przez doradców nawozowych ilości chemii.
Doświadczenie katastrofy zmieniło nasze podejście do produkcji sadzonek. Uznaliśmy, że jeżeli chcemy mieć dobrej jakości materiał – musimy wyhodować go sobie sami. A jako że u Kamila od pomysłu do czynów droga niedaleka, w 2023 r. zaczęło działać laboratorium do rozmnażania roślin w kulturach in-vitro.
Sadzonki borówki amerykańskiej hodowane z troską przy wykorzystaniu ekologicznych metod produkcji.